MORE THAN MEETS THE EYE, CZĘŚĆ 3 (fragment VIII)
Jazz po raz kolejny dostał pięścią w twarz od Sidewaysa. Od jakiegoś czasu obaj walczyli wręcz, bez żadnych broni, jakby chcieli sprawdzić, ile są warci bez swojego arsenału. Ich pojedynek wyglądał niczym walka bokserów. Obaj na przemian zadawali wrogowi cios i za chwilę powracali do gardy. Tym razem jednak Sideways postanowił jeszcze raz uderzyć Jazza. Autobot w porę schylił się, a następnie, nie zmieniając postawy, uderzył Sidewaysa trzykrotnie w niższą część korpusu. Decepticon w odpowiedzi zamachnął się, lecz Jazz wykonał unik i zadał przeciwnikowi cios w twarz. Ten warknął z bólu i złapał się za nią, cofając się o parę kroków. Chwilę potem opuścił rękę, a Jazz rozpędził się i wystrzelił ku niemu pięść. Sideways jednak go przechytrzył - zrobił unik, a następnie, zanim Autobot zdążył popędzić w przód, błyskawicznie obrócił się i uderzył go w plecy. Jazz upadł na ziemię wyjąc z bólu. Chciał wstać, ale zanim mu się to udało, Decepticon kopnął go w bok. Jazz przewrócił się na drugą stronę, lecz zaraz potem podniósł się z trudem na kolano. Sideways zaś przemienił rękę w piłę i zaczął biec ku niemu. Zamachnął się na srebrnego robota, jednak ten w ostatniej chwili zdążył wstać i odskoczyć na bok, po czym przymierzył się do kontrataku. Już miał go wykonać, gdy nagle poczuł, jak potężny cios w podbródek podrywa mu głowę do góry. Siła uderzenia odrzuciła go na parę kroków w tył, ale Sideways nie dał mu czasu, by znów się do niego zbliżył. To on pierwszy doskoczył do Jazza i zadał mu kolejny cios w twarz. Autobot był coraz bardziej zdezorientowany. Spróbował zaatakować, lecz Sideways znów go uderzył. Jazz zaczął się cofać. Nie mogąc nic zrobić, przyjmował na siebie kolejne ciosy, coraz bardziej tracąc świadomość tego co robi i gdzie jest. Ciągle obrywał w twarz, od pewnego momentu już nawet nie próbując się bronić. Zdawało mu się, że niemal nic nie słyszy, kiedy zobaczył, jak Decepticon szarżuje na niego i poczuł, jak z całej siły uderza go raz jeszcze w podbródek. Cios był tak silny, że wyrzucił Jazza w górę. Po chwili zderzył się mocno z ziemią, a następnie odbił się kilka razy i wylądował na boku, szurając przez chwilę po podłożu. W końcu zatrzymał się. Leżał przez kilka sekund niemal bez ruchu, bo nie był w stanie poruszyć żadną częścią ciała. Kompletnie go nie czuł, tak, jakby przepaliły się w nim wszystkie obwody. Podniósł jedynie lekko głowę i półprzytomnym wzrokiem dostrzegł, jak Sideways znów przemienia rękę w piłę, powoli krocząc w jego stronę.
***
Bitwa trwała w najlepsze, kiedy Ironhide, który właśnie powalił na ziemię jednego żołnierza, dostrzegł kątem oka padającego na ziemię Jazza. Zobaczył, jak jego towarzysz przegrywa w walce z Sidewaysem, kiedy nagle sam otrzymał cios w głowę od kolejnego Decepticona. Cofnął się, tylko po to, by oberwać w plecy od innego żołnierza. Raz po raz stojące wokół niego Decepticony zadawały mu kolejne ciosy, aż w końcu jeden z nich wymierzył mu potężnego kopniaka w klatkę piersiową. Uderzenie powaliło Autobota. Po chwili Ironhide przewrócił się na bok z jękiem i spojrzał na otaczających go wrogów. Wszyscy wycelowali w niego swoje karabiny, jednak zanim zdążyli z nich strzelić, czarny robot podniósł z trudem rękę, z której wysunęło się działo i zastrzelił stojącego najbliżej Decepticona. Inne zerknęły na martwego kompana, a następnie jeden po drugim podzieliły jego los. Po kilku sekundach wokół Ironhide'a pozostał jedynie pierścień ciał. Autobot wsunął działo i opuścił rękę ze stęknieciem. Odsapnął, po czym szybko rozejrzał się po jaskini. Ku swojemu zaskoczeniu ujrzał, jak jego towarzysze opadają z sił jeden po drugim. Arcee, która do tej pory walczyła zaciekle i której ciosy były niemal bezbłędne, chybiła - żołnierz zwyczajnie uniknął jej cięcia, po czym uderzył ją mocno w plecy. Autobotka przechyliła się w przód, lecz po chwili obróciła się i ponowiła atak. Czarny robot schylił się i rąbnął ją łokciem w bok. Arcee upadła na kolano, łapiąc się za uderzone przed momentem miejsce, lecz kiedy podniosła głowę i spojrzała na wroga, ten szybkim ciosem z góry posłał ją na ziemię. Nieco dalej wyraźnie zmęczony Skyhammer ciął raz po raz w dwa Decepticony, które bez trudu omijały jego ataki. Jeden z nich uderzył go w twarz, co zdezorientowało zielonego robota. Drugi wykorzystał to i chwycił go od tyłu za szyję, lekko go podduszając i podnosząc. Skyhammer przetransformował ostrze w rękę, po czym złapał oba ramiona Decepticona, nadaremnie próbując wyrwać się z jego uścisku. Jego towarzysz ustawił się przed Autobotem i zasypał go gradem ciosów, a jedyne, co był w stanie zrobić Skyhammer, to wydawać okrzyki bólu. Natomiast gdzieś bliżej Ironhide'a walczył Bumblebee, który właśnie przyjął uderzenie w twarz. Jakiś żołnierz rąbnął go dwukrotnie poniżej klatki piersiowej, zaś inny potężnym lewym sierpowym posłał go na ziemię. Żołnierze zaczęli otaczać Autobota, który z ledwością podniósł jedynie górną część torsu. Na domiar złego z góry zaczęła ku Autobotom spadać kolejna fala żołnierzy. Na twarzy Ironhide'a pojawiło się przerażenie. Dotarła do niego gorzka prawda - Autoboty przegrywały bitwę. Nie zwlekając ani chwili dłużej przyłożył dwa palce do skroni, po czym rzekł:
- Optimusie, tu Ironhide. Sytuacja wymyka nam się spod kontroli. Decepticony zdobywają coraz większą przewagę, a nasi powoli tracą siłę do walki. Musimy się wycofać!
***
Po raz kolejny rozbrzmiał szczęk mieczy, kiedy Optimus i Megatron znów starli się w czasie długiej, mogącej zadecydować o losie świata walki. Siłowali się dłuższą chwilę, kiedy nagle w radiu Optimusa odezwał się głos Ironhide'a. Lider Autobotów słuchał swojego towarzysza, cały czas wpatrując się w oczy Megatrona, dopóki ten nie oznajmił:
- Musimy się wycofać!
Wówczas na twarzy Optimusa pojawiło się roztargnienie. Wódz Decepticonów wykorzystał to i uderzył go głową w czoło. Optimus zachwiał się, lecz wykonał kilka kroków w tył, by odzyskać równowagę. Natychmiast przyłożył palce do skroni i powiedział:
- Jeśli to zrobimy, pozwolimy Decepticonom ostatecznie przejąć kopalnię, tym samym oddając im olbrzymie złoże energonu. Nie możemy do tego dopuścić!
***
- Optimusie, wiem, że martwisz się o ludzi i o Ziemię - zaczął Ironhide, wstając i strzelając do grupki żołnierzy zmierzających w jego stronę - ale w tej chwili to nad nami wisi groźba zagłady!
Czarny Autobot pobiegł gdzieś w bok, cały czas strzelając do Decepticonów. Chwilę później dotarł do jakiejś większej skały i wskoczył za nią.
- Nad ludźmi i Ziemią wisi jeszcze większą groźba - odpowiedział Optimus przez radio - Wobec siły Decepticonów mieszkańcy tej planety są bezbronni.
- Będą jeszcze bardziej bezbronni, jeśli zawalczymy się na śmierć! - uniósł się Ironhide.
- Nie zamierzam nikogo poświęcać - powiedział z wyraźnym naciskiem Optimus - Ale jeżeli istnieje coś, co może Decepticonom stanąć na przeszkodzie do zawładnięcia tym światem, to jesteśmy to my.
- Optimusie - zwrócił się Ironhide poważnym tonem - Jeśli Decepticony nas pokonają... Ziemia będzie stracona.
***
Optimus, wymierzając działem w Megatrona, zamyślił się na chwilę.
- Dobrze więc - rzekł w końcu.
Odjął złączone palce od skroni i zwrócił wzrok w stronę Megatrona. Lider Decepticonów został przed chwilą ostrzelany, dlatego teraz klęczał na ziemi nieco otumaniony. Zaczął się podnosić, kiedy Optimus przetransformował rękę i powiedział:
- Innym razem, Megatronie...
Pobiegł w stronę krańca platformy i skoczył, rozpościerając szeroko ręce. Megatron zaś wstał, przemienił rękę w działo i również do niego podszedł.
- Nie będzie innego razu - powiedział złowieszczo i wycelował w spadającego przywódcę Autobotów.
Broń naładowała się, a wówczas z działa wystrzeliła potężna czerwona wiązka światła. Tymczasem Optimus, nieuchronnie zbliżając się do dna jaskini, zawołał przez radio:
- Jetfire!
Nagle wiązka wystrzelona przez Megatrona uderzyła go w sam środek pleców. Optimus warknął z bólu i zaczął się obracać w powietrzu, tracąc kontrolę nad ciałem. Jetfire, który usłyszał lidera, pomimo walki ze Starscreamem na drugim piętrze spojrzał w stronę spadającego przywódcy. Po chwili odepchnął z całej siły komandora Decepticonów, sprawiając, że ten wylądował na ziemi i wysunął z pleców dwa silniki odrzutowe. Uruchomił je i ruszył przed siebie, a kiedy tor jego lotu zbiegł się z linią spadania Optimusa, złapał go, po czym wzniósł się nieco, by wyhamować.
- Dzięki ci, przyjacielu - powiedział Optimus, dochodząc do siebie.
Obaj powoli zniżali się ku dnu kopalni, zaś żołnierze, widząc zbliżającą się dwójkę, otworzyli do nich ogień. Jetfire zaczął szybciej się zniżać, transformując jedną rękę w niewielkie działko i strzelając do Decepticonów, trafiając przy tym niektóre z nich. Wreszcie wylądowali, a Optimus stanął na pewne nogi i powiedział:
- Musimy się stąd wydostać! Zapewnij nam wsparcie z powietrza!
- Robi się! - odrzekł Jetfire.
Brązowy Autobot uniósł się na swoich silnikach i zaczął ostrzeliwać Decepticony dookoła. Utorował część drogi Optimusowi, który biegł ku zrobionemu przez Autoboty wyjściu z jaskini.
- Autoboty! - oznajmił przez radio - Wycofać się!
Arcee, która właśnie została przyszpilona do ziemi przez żołnierza, po usłyszeniu rozkazu niespodziewanie zyskała siłę - uderzyła głową w czoło Decepticona, a kiedy ten wstał, odrzucony siłą uderzenia, szybko poderwała się na nogi i wymierzyła mu cios w twarz. Następnie podskoczyła i złączonymi nogami kopnęła go w klatkę piersiową. Odpychając się, wykonała w powietrzu fikołka, po czym wylądowała i zeskoczyła z platformy, kierując się w stronę wyjścia. Skyhammer, nad którym znęcały się dwa Decepticony, zaparł się rękami i wreszcie wyrwał z uścisku tego, który go przytrzymywał. Wciąż trzymając go za przeguby przerzucił go nad głową i rzucił w żołnierza przed sobą. Oba roboty padły jeden na drugiego, lecz zanim zdążyły wstać, Skyhammer przemienił rękę w ostrze i przebił ciało żołnierza będącego na wierzchu. Wówczas wrzasnął on ile sił w płucach, zaś chwilę później zawtórował mu jego towarzysz pod spodem, który także został nabity na broń Autobota. Skyhammer szybko ją wyciągnął, a następnie przetransformował się w helikopter i zaczął lecieć w stronę wyjścia, strzelając po drodze do wrogów. Bumblebee natomiast kopnął żołnierza, który stał nad nim, po czym wygiął się niczym sprężyna i skoczył na równe nogi. Uderzył w twarz dwa inne Decepticony, posyłając je na ziemię, a następnie przeskoczył nad trzecim i również skierował się ku wyjściu z kopalni. Nagle zaczął go ostrzeliwać Laserbeak, wściekle wrzeszczący w jego stronę. Autobot już miał przemienić ręce w działa, kiedy w decepticońskiego zwiadowcę uderzył gwałtownie Skyhammer. Laserbeak z piskiem spadł na niewielką skałę, tracąc przytomność, a oba Autoboty podążyły w stronę wyjścia.
Jazz jednak, choć usłyszał rozkaz Optimusa, nie był w stanie się podnieść. Był wyczerpany, zaś czarę goryczy dopełniał fakt, że w jego stronę zmierzał Sideways z piłą w ręce. Decepticon wreszcie do niego dotarł i stanął nad nim z miną pełną pewności siebie.
- Już jest dwa-zero, czyż nie? - zapytał z podstępnym uśmiechem, mierząc piłą w szyję Autobota - Ale tym razem dokończę robotę i przyniosę Megatronowi twoją głowę na srebrnej tacy!
Piła nagle zaczęła obracać się szybciej i Sideways wystrzelił ją ku Jazzowi. Autobot z przerażeniem spojrzał na broń, zdając sobie sprawę, że za chwilę może być po wszystkim. Nie mógł jednak do tego dopuścić. W mig zebrał w sobie siły i kopnął rękę Decepticona, odpychając ją na bok. Momentalnie wstał i złapał oburącz przedramię wroga, próbując wymierzyć w jego głowę jego własną broń. Siłowali się przez chwilę, lecz cała sytuacja zdezorientowała Sidewaysa na tyle, że Jazz już po kilku sekundach przechylił piłę na bok, a następnie uderzył go pięścią w twarz. Cios odrzucił Decepticona, a Jazz, nie zwlekając ani sekundy, powtórzył atak. W innej części jaskini Ironhide odpierał ataki nacierającej na niego grupy żołnierzy, powoli wycofując się w stronę wyjścia. Nagle jeden z nich skoczył na niego, ale czarny Autobot natychmiast go zrzucił, miażdżąc w następnej chwili stopą. Sekundę później rzucił się na niego kolejny Decepticon, tym razem mocniej wczepiając się weń szponiastymi rękami. Ironhide również i jego zrzucił z siebie, choć z trudem, kiedy jakiś inny żołnierz wskoczył mu na plecy i złapał za szyję. Sięgnął ręką, jednak przeciwnik odgiął się, nie dając szansy Autobotowi na złapanie go. Nagle z boku na Ironhide'a rzucił się kolejny żołnierz, łapiąc i unieruchamiając mu rękę, którą ten przed chwilą próbował zrzucić jego towarzysza. Z drugiej strony skoczył ku niemu jeszcze jeden Decepticon, blokując drugą rękę. Ironhide ugiął się pod ciężarem trzech wrogów, kiedy nagle jeden z tych stojących przed nim kopnął go w klatkę piersiową. I tak już obciążony Autobot przewrócił się na plecy z łoskotem, a żołnierz, który przed chwilą zadał mu cios wskoczył na niego. Wymierzył w niego karabin i już miał strzelić, gdy nagle jego ciało przebił długi miecz. Znieruchomiał z zastygniętym na twarzy bólem, a posiadacz miecza podniósł go i odrzucił na bok. To był Optimus. Wystrzelił trzy pociski do Decepticonów przytrzymujących czarnego Autobota, zaś twarz tego ostatniego rozpromieniła się.
- Optimus! - powiedział z ulgą.
Lider podał rękę towarzyszowi i pomógł mu wstać.
- Wynośmy się stąd - rzekł z uśmiechem Optimus, transformując obie ręce w działa.
- Nawet nie musisz prosić - odpowiedział również z uśmiechem Ironhide, podobnie jak przywódca wysuwając działa z rąk.
Obaj odwrócili się w stronę wyjścia z jaskini i zaczęli biec, po drodze ostrzeliwując i posyłając na ziemię Decepticony. Wiszący w pewnej odległości od nich Jetfire, widząc, że reszta Autobotów powoli dociera do wyjścia, przestał strzelać do wrogów. Spojrzał w bok, a konkretnie w miejsce, gdzie leżał Starscream. Komandor Decepticonów właśnie odzyskał przytomność i powoli się podniósł. Spojrzał na Jetfire'a, a ten uśmiechnął się do niego z przekąsem, po czym przetransformował się i wystrzelił w górę. Starscream warknął z wściekłości. Wstał i ryknął na żołnierzy:
- Nie pozwólcie im uciec!
Następnie zeskoczył z platformy, przemienił się i poleciał za Jetfirem. Tymczasem gdzieś na dole Optimus i Ironhide niestrudzenie biegli w stronę wyjścia. W pewnym momencie Ironhide dostrzegł Jazza, który właśnie wymierzył Sidewaysowi kolejny cios. Zdezorientowany Decepticon spojrzał na niego, zaś srebrny Autobot posłał go na ziemię potężnym sierpowym. Sideways chciał się podnieść, ale Jazz przygwoździł go do ziemi silnym stąpnięciem na klatkę piersiową. Przetransformował rękę w działko i wymierzył we wroga.
- Teraz jest dwa-jeden - powiedział, dysząc.
Sideways spojrzał na niego z niedowierzaniem.
- A kiedy cię zastrzelę i zaniosę twoją głowę do naszej bazy - kontynuował Autobot - będzie trzy do dwóch.
Broń Jazza zaczęła się ładować, kiedy z tyłu dobiegł go krzyk Ironhide'a:
- Jazz, nie!
Młody Autobot obrócił się, a następnie znów spojrzał na Sidewaysa, który patrzył na niego z przerażeniem. Po dłuższej chwili Jazz z wściekłą miną przemienił działko w rękę.
- Innym razem cię dorwę - powiedział, schodząc z Decepticona.
Następnie skierował się ku wyjściu, zaś Sideways obrócił się na bok i podążył wzrokiem za Autobotem. Ironhide ponaglił gestem Jazza, a kiedy srebrny robot dotarł do niego, obaj pobiegli w stronę wylotu z jaskini. W drugim końcu kopalni zaś wylądował transformujący się Megatron. Kolce na jego barkach weszły na swoje miejsce, kiedy lider Decepticonów wstał i, pomimo całego zamieszania, zaczął spokojnie kroczyć ku Autobotom. Szóstka niebieskookich robotów coraz bardziej zbliżała się do wyjścia, oczyszczając drogę z wszelkich Decepticonów, które stały im na drodze. Wreszcie wszyscy dotarli do niego mniej więcej w tym samym czasie. Jedynie Skyhammer doleciał nieco później, transformując się i lądując tuż przed otworem. Kiedy Autoboty zebrały się przed wylotem tunelu, Arcee spytała reszty:
- Gdzie jest Jetfire?
- Dołączy do nas na zewnątrz - odrzekł Optimus.
- Ruszajcie! - powiedział Ironhide, wysuwając z ręki wielkie działo - Będę was osłaniał.
- Dobrze, stary przyjacielu - zgodził się Optimus.
Decepticony posłały ku nim serię pocisków, a wszyscy schylili się lub zasłonili przed nimi, unikając trafienia.
- Autoboty! - zawołał Optimus, prostując się - Za mną!
Lider Autobotów wbiegł do tunelu, przemieniając się w ciężarówkę, zaś jego śladem podążyli kolejno Bumblebee, Arcee, Skyhammer i Jazz. Ironhide natomiast, zgodnie ze swoimi słowami, wysunął z drugiej ręki mniejsze działo i zastawił sobą wjazd do tunelu, po czym zaczął strzelać do wszystkich Decepticonów naokoło. Ostrzał trwał kilka minut, zaś Decepticony coraz bardziej zbliżały się do Autobota, zacieśniając wokół niego kręgi. W końcu Megatron, powoli kroczący ku Ironhide'owi wśród żołnierzy, przetransformował rękę w działo i wymierzył w niego. Broń chwilę ładowała się, aż wreszcie wystrzelił z niej czerwony promień. Wiązka trafiła w większe działo Ironhide'a, odrzucając je i sprawiając, że czarny robot na chwilę przestał strzelać. Zdezorientowany nagle podniósł wzrok. Gdzieś wysoko w górze, na ostatnim piętrze kopalni, dostrzegł starannie ułożony kopiec ogromnych, szarych kul, przez których środek przechodziły ciemne obręcze. Zupełnie, jakby połówki każdej z nich scalono tymi elementami. Ironhide na chwilę się zamyślił. Potem spojrzał na Megatrona, który nieoczekiwanie zatrzymał się. Widząc, że Autobot nie wznawia ognia, podniósł ku żołnierzom rękę w charakterystycznym geście, a ci od razu zaprzestali strzelania i stanęli w miejscu.
- Poddaj się, Autobocie! - powiedział lider Decepticonów.
Ironhide przez chwilę patrzył na Megatrona. Następnie spojrzał raz jeszcze na stertę kul na górze, po czym znów skierował wzrok ku przywódcy wrogów. Ten wlepiał w niego oczy, podobnie jak cała reszta otaczających go Decepticonów, czekając na jego ruch. Nagle na twarzy Ironhide'a pojawiła się wrogość, lecz w jego oczach można było dostrzec coś jeszcze - pewność siebie. Pewność w tym, co robi.
- Nie poddam się - powiedział cicho Autobot, jednak na tyle wyraźnie, by wrogowie go usłyszeli, po czym ryknął: - I nie poddam wam tej kopalni!
I wymierzył większym działem najwyżej, jak tylko był w stanie. Niespodziewanie przednia część jego broni zaczęła się obracać i z jej wnętrza wysunęło się kilka elementów. Chwilę później wszystkie przesunęły się na sam przód, formując pierścień, który powiększał lufę. Działo zaczęło się ładować, aż wreszcie wystrzeliła z niego duża, świetlista kula. W mgnieniu oka nabrała prędkości, zaś jej tylna część wydłużyła się, nadając pociskowi wygląd komety. Smuga światła przeleciała przez jaskinię z niewyobrażalną prędkością, a wszystkie Decepticony, z Megatronem na czele, podążyły za nią wzrokiem. Sfera w kilka sekund doleciała do celu - uderzyła o spód najwyższej platformy, posyłając na wszystkie strony kawałki metalu i robiąc w jej krawędzi sporą wyrwę. Ogromna szara kula leżąca najbliżej niej zachwiała się, po czym potoczyła w jej stronę. Wraz za nią potoczyło się kilka innych kul, a za nimi kolejne. Nagle cała sterta runęła niczym domek z kart i kule zaczęły jedna po drugiej spadać w dół. Wszystkie Decepticony wytrzeszczyły oczy z przerażenia.
- Bomby! - krzyknął stojący w tyle armii Sideways.
Megatron odwrócił głowę w stronę Ironhide'a, który opuścił rękę i wsunął w nią ogromne działo.
- Weźcie TO! - skwitował Autobot, po czym obrócił się i wskoczył w głąb tunelu, transformując się w pół-ciężarówkę.
Wódz Decepticonów raz jeszcze spojrzał w górę. Bomby spadały na dół niebezpiecznie szybko.
- Wycofać się! - rozkazał, a następnie przemienił się i wyleciał w górę.
Żołnierze natomiast rozpierzchli się we wszystkich kierunkach - nerwowo szukali pomniejszych wyjść, tuneli, potykając się jeden o drugiego. Część z nich transformowała się w dziwny, futurystyczny pojazd na kołach, po czym jechała co sił w stronę owych wyjść, od czasu do czasu zderzając się z innymi Decepticonami. Pośród całego tego rozgardiaszu Sideways, nie mogąc się chwilowo poruszyć, rozejrzał się i dostrzegł gdzieś z boku Laserbeaka, który odzyskiwał przytomność. Ptakopodobny Decepticon potrząsnął głową, a następnie zerknął w górę. Widząc lecące wprost na niego bomby poderwał się raptownie do lotu, przemieniając się w mały śmigłowiec. Zaczął lecieć ku górze, lecz Sideways ruszył ku niemu, wołając:
- Zaczekaj na mnie!
Laserbeak był już niemal poza jego zasięgiem, jednak w ostatniej chwili szary robot dobiegł do ptaka, podskoczył i złapał się obiema rękami krawędzi jego turbin. Ściągnęło to Laserbeaka na chwilę na dół, ale natychmiast wyrównał on lot i szybko wzniósł się razem z Sidewaysem. Tymczasem nawet połowa żołnierzy nie zdążyła uciec, kiedy jedna z bomb spadła wreszcie na dno jaskini. Zderzyła się z ziemią, wywołując potężny wybuch, lecz zanim którykolwiek z Decepticonów odczuł jego skutki, w jej ślad poszły kolejne. Bomby spadały niczym deszcz, a fale uderzeniowe, wywołane przez każdą z nich, zaczęły łączyć się w jedną, wielką eksplozję, która wstrząsnęła całą górą i wzbiła w powietrze ogromną chmurę pyłu.
Ironhide, który jechał z zawrotną szybkością tunelem, szybko odczuł jej skutki. Trzęsienie ziemi bowiem objęło nawet tunel. Autobotem zarzuciło w bok, lecz tuż po chwili wyrównał tor jazdy. Obrócił boczne lusterko, by sprawdzić, czy ktoś za nim nie podąża, ale ku swojemu zaskoczeniu zobaczył coś o wiele gorszego - daleko w tyle sklepienie jaskini zaczęło się zawalać.
- O nie.. - szepnął ze zgrozą.
Jeszcze bardziej przyspieszył, aż wreszcie zauważył gdzieś przed sobą jadącego Jazza. Małym Autobotem rzucało ciągle na boki.
- Ironhide, szybko! - zawołał do niego, najwyraźniej dostrzegając go za sobą.
Czarny robot pędził ile sił w rurach wydechowych, kiedy nagle nim również zaczęło rzucać. Próbował wyjechać na prostą, jednak trasa była zbyt wyboista. Od pewnego momentu rzucało nim nie tylko na boki, lecz także do góry, co jeszcze bardziej utrudniało jazdę. Nagle dostrzegł w lusterku, jak zawalające się sklepienie coraz bardziej zbliża się ku niemu. Ściana spadających skał nieubłaganie pędziła w jego stronę, lecz Ironhide natychmiast podjął działanie - w jego kabinie kierowcy wcisnął się jeden z większych przycisków i z jego rur wydechowych buchnął ogień. Autobot wystrzelił w przód jak strzała, zostawiając za sobą zawalające się sklepienie. Tymczasem daleko w przodzie Optimus, zbliżający się do końca tunelu, rzekł przez radio:
- Wheeljack! Otwórz nam most!
Nagle całą górą wstrząsnęło raz jeszcze, jednak to trzęsienie było potężniejsze niż poprzednie. Jedną z jej ścian rozdarło olbrzymie pęknięcie, a w jej wnętrzu wzbiła się wzwyż ogromna, niebiesko-brązowa chmura pyłu. Zanim dotarła ona do szczytu góry, wylecieli z niej kolejno Megatron oraz Laserbeak z trzymającym się go kurczowo Sidewaysem. Ostatnie piętro kopalni runęło w dół, kiedy chmura wydostała się wreszcie na zewnątrz, buchając niczym opary silnej substancji z dopiero co otwartej fiolki. Objęła statek Decepticonów, lecz ten parę sekund później wynurzył się z niej i majestatycznie wzniósł ku górze, ciągnąc za sobą niebieską smugę. Bliżej podnóża zaś Jetfire uciekał przed ścigającym go Starscreamem. Zarówno ucieczkę pierwszego, jak i pościg drugiego utrudniały spadające głazy.
- A więc czas zrobił z ciebie tchórza, co, Jetfire? - wrzeszczał komandor Decepticonów, unikając większej skały - Spróbuj uciec przed tym!
Z dolnej części odrzutowca, w którego przemieniony był Starscream, wysunęła się sporych rozmiarów rakieta. Decepticon wystrzelił ją, a ta poleciała prosto w jeden z silników Jetfire'a. Autobot wrzasnął z bólu, zaś z trafionego silnika poleciał dym. Jego fragment oderwał się i Jetifre zaczął tracić stabilność, jednak pomimo tego leciał co sił w stronę podnóża góry. Tymczasem Autoboty, które uciekały z niej tunelem, w szybkim tempie zbliżały się do wyjścia. Wreszcie jadący na ich czele Optimus dostrzegł na końcu tunelu mały, świetlisty punkt. Przyspieszył, by jeszcze szybciej skrócić dystans pomiędzy nim a owym punktem. Im bliżej niego był Optimus, tym on bardziej powiększał się, powoli zaczynając przypominać otwór. W końcu można było ujrzeć, co jest po jego drugiej stronie - lider Autobotów zauważył, jak w odległości kilkunastu metrów od wylotu tunelu otworzył się spory, zielony portal Mostu Ziemskiego. Choć góra trzęsła się, a tunel walił się Autobotom na głowy, jeden po drugim wydostały się z niego, niemal od razu wjeżdżając lub wlatując w portal w pełnym pędzie. Minęła dłuższa chwila, nim i Ironhide wydostał się z góry, lecz również on zdołał uciec przed zawalającym się sklepieniem tunelu, wjeżdżając w Most Ziemski z zawrotną szybkością. Przejście zaczęło się zamykać, kiedy Jetfire, choć z uszkodzonym silnikiem, zaczął docierać do podnóża góry. Z trudem przemykał między spadającymi głazami, a wciąż musiał mieć na uwadze Starscreama, cały czas lecącego za nim i strzelającego do niego z uporem maniaka. Widząc, że portal Mostu się zamyka, przyspieszył, rozpaczliwie próbując się do niego dostać, nim będzie za późno. Starscream, który był tuż za Autobotem i nie ustawał w próbie zestrzelenia go, również zmierzał w stronę Mostu. Jetfire wreszcie doleciał do podnóża góry, wyrównując lot i wleciał w przejście w ostatniej chwili - znalazł się w Moście na ułamek sekundy przed tym jak się zamknął. Decepticon także dotarł do podnóża, po czym wzbił się gwałtownie w górę. On również zrobił to w ostatniej chwili. Z tunelu bowiem buchnęła chmura pyłu, posyłając w przód kilka większych odłamków skał. Wejście do niego zawaliło się, a ze ścian góry stoczyło się wiele ogromnych głazów, które jeden po drugim uderzały z łoskotem o ziemię. Po kilku sekundach wstrząsy coraz bardziej zaczęły ustawać, zaś spadające na dół kamienie były coraz mniejsze. Wreszcie wszystko ucichło - polana przed dopiero co zawalonym wejściem zamieniła się w istne pobojowisko, a w powietrzu wciąż unosiła się spora chmura kurzu. Nie zdążyła ona całkowicie opaść, kiedy na skałach wylądował przetransformowany Starscream. Decepticon po paru chwilach wstał i warknął, machając ręką ze złości.
***
Wheeljack, Jack i Carly odwrócili się w stronę Mostu Ziemskiego. Niespodziewanie wyjechał z niego rozpędzony Optimus, który natychmiast przemienił się i obrócił w powietrzu, lądując przodem do portalu. Tuż po chwili z przejścia wynurzyli się Bumblebee, Arcee, Skyhammer i Jazz. Trójka naziemnych Autobotów wyhamowała w ten sam sposób, co ich lider, zaś Skyhammer uniósł się nieco, przetransformował się i wylądował przodem do wielkich komputerów. Zaraz potem z Mostu wyjechał Ironhide, przemieniając się i postępując kilka kroków, by wytracić prędkość. Zatrzymał się i upadł na kolano z jękiem, a z portalu wyleciał Jetfire, za którym ciągnęła się smuga dymu. Brązowy Autobot wzniósł się, obrócił w powietrzu i przetransformował, po czym wylądował w przysiadzie. Wszyscy powoli się podnieśli, zaś Wheeljack przesunął w dół jedną z dźwigni na panelu i Most Ziemski zamknął się. Nastolatkowie podeszli do barierki ograniczającej platformę, na której stali.
- Co się tam stało? - zapytał biały robot ze zdziwiniem, odwracając się do towarzyszy.
- Walczyliśmy z Decepticonami, ale musieliśmy się wycofać - oznajmił dyszący Optimus - Miały nad nami zbyt wielką przewagę.
- Oddaliście im kopalnię? - spytał znów Wheeljack, wytrzeszczając oczy.
- Na to by wyglądało, ale chyba nie nacieszyły się nią zbyt długo - odpowiedział Jetfire - Kiedy uciekaliśmy, góra zaczęła się zawalać, a widziałem, że Decepticony też odlatują z pola bitwy. Zastanawiam się, przez co to wszystko.
- Ja.. - wtrącił nagle Ironhide, po czym zrobił krótką pauzę - Zniszczyłem kopalnię.
Wszyscy spojrzeli na niego zaskoczeni.
- Co takiego?! - ryknął Wheeljack - Czyś ty postradał sensory?! Przecież mogliśmy odbić tę kopalnię innym razem, albo chociaż zdobyć energon, który w niej był!
- Zrobiłem, co uważałem za słuszne - odparł z żalem Ironhide.
- I dobrze zrobiłeś, przyjacielu - powiedział Optimus, kładąc mu rękę na ramieniu - Niszcząc kopalnię uniemożliwiłeś Decepticonom przejęcie jej, a tym samym udaremniłeś im zagarnięcie ogromnych zasobów energonu.
- Wow - szepnął Jack.
To on był tym z nastolatków, który najbardziej wyczekiwał powrotu Autobotów. Na wieść, że walczyły one z Decepticonami, natychmiast rozpromienił się - myśl, że dwie frakcje olbrzymich robotów starły się w wielkiej bitwie napawała go entuzjazmem. Coraz bardziej podziwiał nowo poznanych obcych. Podniecenie przepełniało go do tego stopnia, że nie zastanawiając się nad tym, co mówi wypalił:
- I jak tam było? Ostro walczyliście? Skopaliście tyłki Decepticonom?
Wymachiwał przy tym nerwowo rękami, czując skok adrenaliny. Dopiero kiedy się uspokoił, zorientował się, że nikt mu nie odpowiedział. Spojrzał na Autoboty i zrozumiał dlaczego - roboty patrzyły albo gdzieś w bok ze smutkiem, albo na towarzyszy. Niektóre z nich były ranne. Skyhammer trzymał się za krwawiący energonem bark, Arcee delikatnie masowała sobie przedramię, a Bumblebee kurczowo trzymał się za bok z grymasem bólu na twarzy. Jazz z kolei podrapał się po głowie z zakłopotaniem. Jack otworzył szeroko oczy ze zdumienia.
- Spójrz - powiedział ze zdenerwowaniem Wheeljack, wskazując na resztę Autobotów - Czy to jest ta twoja "walka robotów", którą sobie wyobrażałeś? Myślisz, że jesteśmy nieśmiertelni, a nasza walka o przetrwanie i starcia z Decepticonami to tylko zabawa? Myślisz, że chronimy ludzi ot tak, z kaprysu?
- Słuchaj - dodał spokojniejszym tonem Ironhide - Nie jesteśmy zwykłymi maszynami. Jesteśmy prawie jak wy - też można nas zranić, też można nas zabić. Czujemy ból i ukojenie, smutek i radość. Walczymy o przetrwanie, bo nasza planeta nie nadaje się do życia i robimy wszystko, by przywrócić ją do dawnego stanu, ale my, w odróżnieniu od Decepticonów, nie robimy tego kosztem innych. A w szczególności nie kosztem innych ras - dodał, spoglądając na Optimusa.
Optimus również zerknął na kompana.
- Robimy wszystko, co w naszej mocy, byście nie odczuli skutków wojny - kontynuował Wheeljack - Myślisz, że to łatwe, kiedy patrzysz na swoich przyjaciół, poświęcających życie i zdajesz sobie sprawę, że robią to tylko ze względu na zupełnie inną, obcą rasę, która teoretycznie nie powinna nas obchodzić?
Jack spuścił wzrok. Spojrzał na Carly, licząc na jakiś wyraz zrozumienia z jej strony. Ona jednak patrzyła na niego z pretensją. W chłopaku wezbrały wyrzuty sumienia.
- Wybaczcie mi - zaczął mówić ze skruchą - Nie sądziłem, że roboty, nawet takie jak wy, są w stanie czuć lub.. martwić się o innych.
- Wasze bezpieczeństwo to dla nas priorytet - rzekł Optimus - Podobnie jak wszystkich, którzy nie są wmieszani w nasz konflikt. Póki co jednak wygląda na to, że Decepticony wycofały się. Szanse zostały wyrównane.
- Więc - zaczęła Carly - Decepticony odleciały, tak? Czyli, że wygraliście? To koniec?
- Nie - odpowiedział tajemniczym głosem lider Autobotów - To nie koniec, a dopiero początek.
- Początek? - zapytał Jack.
- Początek czego?
Optimus spojrzał poważnie na nastolatków.
- Początek nowej wojny.